Ysandra
Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław/ Warszawa
|
Wysłany: Nie 13:11, 27 Sty 2008 Temat postu: Na ile największe przeboje Marka... są Marka? |
|
|
Pytanie może wydawać się dość absurdalne, ale właśnie tknęła mnie jedna rzecz - właściwie prawie wszystkie najbardziej znane przeboje Marka mają muzykę Jana Kantego P. Od "Niepewności" poczynając, przez "Nie dokazuj", "W dzikie wino zaplątani", "Dni których nie znamy", "Świecie nasz", "Serce", "Tango Anawa"... Własne kompozycje Marka to "Ocalić od zapomnienia", ogromnie piękne, i - w zasadzie oparte tylko na kilku dźwiękach fortepianu (co broń Boże nie umniejsza wartości tej niesamowitej kompozycji), dalej "Będziesz moją panią", porywający, wpadający w ucho walczyk, i jak to gdzieś słyszałam "najbardziej energetyzująca piosenka w twórczości Grechuty", i w zasadzie trudno się z tym nie zgodzić, "Wiosna ach to ty" opata na fascynującej, ale lekkiej melodii. Reszta takich podziwianych utworów jak np. "Twoja postać", "Wesele", cała "Droga za widnokres", nie mówiąc już o "Pieśniach" czy "chruśniaku", jest raczej mniej znana, nawet "Korowód", nagrodzony Nagrodą Ministerstwa Kultury i Sztuki i będący swoistym hymnem pokoleniowym, tak naprawdę nie jest raczej znany młodej publiczności, ze względu pewnie głównie na swoją długość, ale także na nie najłatwiejszą w końcu formę. Właściwie utożsamianie "Niepewności" czy "Nie dokazuj" z twórczością Marka jako taką wydaje się więc być błędne, bo to w dużej mierze muzyka Pawluśkiewicza uczyniła z nich tak duże przeboje. Oczywiście wydaje się wątpliwe, że gdyby ktoś inny zaśpiewał te piosenki, byłyby tym, czy są dzisiaj, ale to są osiągnięcia jedynie (?) Grechuty-piosenkarza, a przecież nie dlatego Piotr Skrzynecki nazwał go "najgenialszym polskim artystą". Myślę, że ta opinia była powodowana głównie wybitną, by nie powiedzieć oszałamiającą działalnością kompozytorską, do czego dochodziła bardziej znana, również na najwyższym pozomie wokalistyka (najlepszy dowód: na nagrobku, choć wiem że to mało istotne, widnieje napis "piosenkarz, poeta"). Nie umniejsza to w żadnym razie fantastycznych osiągnięć Pawluśkiewicza, a raczej tego tandemu, któy tworzył z Markiem, nie do przecenienia jest również jego wpływ na kształtowanie się drogi artystycznj tego ostatniego, o czym sam Marek wielokrotnie mówił. Ale już w '72 czy '71 roku ujawniła się odmienność ich artystycznych koncepcji, których zderzenie i tak dało fantastyczny efekt, jakim są niezapomniane wielkie przeboje Marka, a tak naprawdę ich obu. Pawluśkiewicz mówił, że rozstali się ze szkodą dla nich obydwu. Na pewno jego muzyka mogła stać się szeroko znana głównie dzięki śpiewowi Marka, choć w pewnej mierze o nieocenionym wkładzie Pawluśkiewicza się tutaj zapomina, a i Marek przeniósł się w bardziej kameralny klimat i stracił trochę popularności - ale przecież sam tego pragnął, a jego twórczość z tamtego okresu, choć bez wątpienia mniej znana, była chyba dla niego i dla nas satysfakcjonująca.
"...lokomotywa" to była taka kolejna "wybuchowa" mieszanka dwóch fantastycznych, choć o odmiennej wrażliwości artystycznej kompozytorów. W książce o historii teatru (którą przejrzałam nie dla przyjemności... ) natknęłam się na jedno zdanie o "...lokomotywie", określające ją jako przedsięwzięcie "już całkowicie komercyjne". Nie można odmówić pewnej słusznosci temu stwierdzeniu, ale przecież Grechuta, Jasiński, wreszcie Pawluśkiewicz nie mieli na celu stworzenia ogromnie ambitnego, trudno zrozumiałego dzieła, ale ciekawą jakość literacko-muzyczną, która ze względu właśnie na formę muzyczną stawała się, jeśli nawet nie zrozumiała, to porywająca (ciekawe jest właśnie to, że bez względu na rozumienie czy nie rozumienie treści można się kompletnie zachwycić), a przecież niesie niewątpliwie całą głęboką treść, sprawiającą kłopot tym (jak mówił Marek), "którzy nie widą w tej formie treści, jaką zawiera każdy dramat Witkacego". Grechuta i Pawluśkiewicz znowu stworzyli muzykę ambitną, a przemawiająca do wielu (choć już na pewno do mniejszej obecni "widowni", ale przecież to "witkacowskie" lata, a nie jak się często powszechnie sądzi przełom lat 60-tych i 70-tych, to apogeum ogromnej popularności Marka, której by najpewniej nigdy nie osiągnął bez Pawluśkiewicza - co chyba właśnie najpełniej wyraża, za co tak cenię pana Jana Kantego i za co jestem mu wdzięczna).
Najważniejsza według mnie część twórczści Marka, to jest przłom lat 70-tych i 80-tych, jest w zasadzie marginalizowana. Dlatego właśnie ludzie pamiętają go głównie jako piosenkarza, nie jako kompozytora. Choć z drugiej strony to wydaje się dość oczywiste. Kompozytor rzadko zdobywa powszechną sławę, na pewno rzadziej niż piosenkarz (choć z biegiem lat się o nim zapomina, a trudno przypuszczać, że zapomni się o Mozarcie czy Beethovenie). Najbliższym tego przykładem jest chocby Kanty Pawluśkiewicz, nie zawsze kojarzony z muzyką do największych przebojów Marka.
Powróciwszy do formy "prostej" piosenki, Marek nie osiągnął już większych "przebojowych" sukcesów, choć dla mnie są to też często naprawdę wybitne dzieła. Zresztą to nie był już dla niego dobry czas, zarówno ze względu na ówczesną scenę muzyczną, jak i na przemiany, jakie się już wtedy dokonały w nim samym i ogromnie odbijały się w jego piosenkach. Dla mnie są one nadal przepiękne, ale tak naprawdę w niewielkim stopniu przypominają to, czym zachwycił ludzi dwadzieścia lat wcześniej. I tu znowu imponuje mi to, że z wdziękiem i ze spokojem usuwa się nieco w cień, a nie "balansuje na granicy kiczu", jak to sama przyznawała się Maryla Rodowicz - zresztą, żeby później zajaśnieć nowym blaskiem, gdy ludzie sobie o nim przypomną.
Jego nowa twarz zachwyca jeszcze ludzi w połowicznie jego "Krakowie", ale większość piosenek nie zdobywa już szerszej popularności. Ale są one logicznym wynikiem i wspaniałym dopełnieniem kariery Marka, często jakże niełusznie sprowadzanej do "Niepewności", "Nie dokazuj" i "Dni których nie znamy". Chociaż nie ulega wątpliwości, że to on śpiewem nadał tym piosenkom tak wspaniały klimat, i te "grechutki", choć stanowią w sumie mniejszość jego twórczości (właściwie "grechutkami" są, paradoksalnie, głównie te piosenki stworzone z Pawluśkiewczem, choć nie wszystkie - przykładem "Kantata" czy "Piosenka"), stanowią jej ogromnie ważną część, niosą w sobie, razem ze swoją "prostotą", ogromnie dużo tak nam potrzebnego ciepła i otuchy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ysandra dnia Nie 13:27, 27 Sty 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|