|
Korowód forum miłośników twórczości Marka Grechuty
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
daeclan
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2005
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Żary
|
Wysłany: Śro 20:08, 31 Paź 2007 Temat postu: Sondy |
|
|
Pewnie niektóre osoby z forum wiedzą że w latach 2001- 2005 istniały na stronie Korowód sondy. Wyniki tych sond nadal posiadam. Dzisiaj przedstawiam wyniki sondy na ulubioną płytę Marka Grechuty ( w nawiasie ilość głosów na płytę)
1. Korowód (132)
2. Marek Grechuta & Anawa (94)
3. Magia obłoków (56)
4. Droga za widnokres (52)
5. Wiosna - ach to ty (34)
6. Szalona lokomotywa (27)
7. Pieśni Marka Grechuty do słów Tadeusza Nowaka (25)
Krajobraz pełen nadziei (25)
9. Śpiewające obrazy (24)
10. W malinowym chruśniaku (20)
11. Dziesięć ważnych słów (16)
12. Niezwykłe miejsca (9)
13. Piosenki dla dzieci i rodziców (5)
Nie wiem na ile ten ranking można oceniac obiektywnie, a na ile jako zabawę. W każdym bądź razie, coś na rzeczy jest . W kolejnych dniach postaram się przedstawić wyniki w innych kategoriach. Oczywiście dzisiejsze komentarze jak najbardziej wskazane. Myślę że Jacek ( dzek) jest usatysfakcjonowany tym wynikiem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ela
Dołączył: 26 Sie 2007
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 1:27, 04 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Szkoda, że "Droga za widnokres" ma mniej niż połowę głosów oddanych na "Korowód", bo mimo swej ascetycznej formy ma wiele perełek. Poza tym wydaje mi się, że mała liczba głosów na późniejsze płyty wynika z mnieszego osłuchania się z nimi, bo przecież "Pieśni" nie są aż tak "słabe" wręcz są na tej płycie małe "cudeńka" a i "10 ważnych słów" też ma swój urok i klimat jakże odmienny od pozostałych płyt. No cóż - głosuje się na tę jedną...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ysandra
Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław/ Warszawa
|
Wysłany: Nie 17:36, 04 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Wiadome jest, że te wyniki są bardzo nieprcyzyjne, jest to jednak pewien szacunek. Ale podam prosty przykład, jak bardzo błędny:
Osoba I głosuje na płytę A, a za drugą w kolejności płytę uważa płytę B. Osoba II uwielbia płytę C, a płyta B też jest u niego na drugim miejscu - nie przepada za A. Osoba III ubóstwia D, bardzo lubi też B - w przeciwieństwie do nielubianych C i D... I tak dalej. W sumie wygrywa któraś z tych ulubionych przez nieznaczną może większość, choć przez innych nielubiana płyta, a B, którą wszyscy uważają za PRAWIE NAJLEPSZĄ nie zdobywa żadnego głosu, bo głosuje się tylko na NAJLPSZĄ... To taka czysto hipotetyczna sytuacja, ale zawsze ją sobie wyobrażam przy różnych takich sondach . Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
daeclan
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2005
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Żary
|
Wysłany: Nie 19:37, 04 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Oczywiście że jest ( była ) to pewna zabawa. Można jednak pewne wnioski wysunąć. Przede wszystkim dominacja pierwszych dwóch płyt Marka, potem ten okres z grupą WIEM, czyli nawijmy to umownie I okres twórczości. Pewnym zaskoczeniem, przynajmniej dla mnie, jest 5 lokata płyty "Wiosna- ach to ty".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
dzek
Dołączył: 25 Maj 2007
Posty: 372
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Jelenia Góra
|
Wysłany: Nie 20:51, 04 Lis 2007 Temat postu: Dni,których nie znamy |
|
|
Oczywiście cieszy mnie fakt,że "Korowód"jest tak wysoko w tym rankingu.Ta płyta,jak rzadko która zaspokaja moim zdaniem gusta zarówno bardzo wyrafinowane jak i gusta tzw szerokiej publiczności."Dni,których nie znamy" to przecież piosenka,która rzeczywiscie trafiła pod strzechy.W ogóle w związku z tą piosenką mam pewną uwagę.Otóż pokutuje często opinia jakoby coś co jest przebojowe z natury rzeczy było czy jest miej ambitne niż tzw twórczość wyrafinowana.Czy tak jest w istocie?Moim zdaniem każdy twórca chce być popularny i jesli mówi inaczej jest po prostu obłudny."Dni,których nie znamy"to napewno nie jest piosenka filozoficzna,o głebokiej,przenikliwej treści.Nawet można rzec,że jej przesłanie,choc bardzo chwytliwe jest na swój spośób fałszywe,bo przecież przeszłość to też jest coć co jest ważne.Niemniej sama myśl i wydżwięk tego utworu brzmi bardzo optymistycznie.Poza tym ta piosenka jakby jednoczy ludzi,bo słuchaja jej różne pokolenia.Słuchają jej też ludzie o bardzo róznych gustach,tych bardzo wyrafinowanych i tych "zwyczajnych".Ta piosenka jest też nieoficjalnym hymnem hospicjów.Marek Grechuta na "Korowodzie"jest według mnie w szczytowej formie.Nie stracił jeszcze tej młodzieńczej lekkości i wdzięku, a jednocześnie czuje sięw nim już w nim prawdziwą dojrzałość.Należy tu też podkreslić aranżację piosenki "Dni,ktorych nie znamy".Kwartet smyczkowy,który jest głównym "motorem" tej piosenki daje jej posmak czegoś szlachetnego.Przez to ta piosenka jest i zwyczjna i niezwyczajna zarazem.Kiedy sie słyszy jakies piosenki z tamtych czasów to od razu czuje sie w nich piętno czasu.Ta piosenka w zasadzie nie ma nic wspólnego z ówczesną modą.Moze dlatego do dzisiaj jest ceniona.Wykorzystanie chórku złozonego z członków zespołu Bemibem też było zabiegiem celowym,bo utwór ten poza tą własnie niezwyką szlachetnoscią brzmienia staje sie tez bardzo żywy i żywiołowy.Dobrze napisał Daniel Wyszogrodzki ,że ten obesesyjny motyw jest na tyle wciągajacy iz chcialoby sie,aby nigdy sie nie skonczył.Poza tym mam wrażenie,ze właśnie taka piosenka jak" Dni,ktorych nie znamy"/podobnie zreszta jak wiele piosenek Marka/ jest czymś, co można nazwać dziełem całkowicie skończonym.Nie wyobrazam sobie ,aby ktoś mógł to zaśpiewaćl i zagrać epiej.Nawet sam Marek robi to póżniej niestety gorzej.Spotkałem się też z bardzo pochlebnymi opiniami na temat tego utworu z ust cudzoziemców.Jest wiele piosenek z tzw nurtu poezji spiewanej ,ktore przez ludzi nie znajacych polskiego jezyka jest wlasciwie zupelnie niedoceniona.Jacek Kaczmarski to napewno tekściarz czy nawet poeta dużo większego kalibru niż Marek tylko,że w warstwie czysto muzycznej maja sie one nijak z dziełami Anawa i Marka.To samo dotyczy wielu innych naszych wykonawców.Czytałem kiedys recenzję niejakiego Michaela Schulmana,człowieka zamieszkujacęgo Tajlandię,który z prawdziwym zachwytem pisał o "Korowodzie".Z takim samym zachwytem pisał o tej płycie,ale też i o innych płytach Marka pewien Anglik,który mieszka i pracuje od kilku lat w Polsce jako nauczyciel języka angielskiego.Również w dawnej Czechoslowacji legendą jest plyta "Korowód".Wydana tam była w roku 1974 ze zmienioną okładką.Gdybym miał jakiemuś obcokrajowcowi zaprezentowac jakies trzy polskie płyty to pewnie wybrałbym pierwsza płytę Demarczyk,"Korowód "i coś z repertuaru Komedy lub Stańki.Te płyty są w swoim duchu bardzo polskie ,a jednoczesnie na tyle oryginalne i uniwersalne w swoim przekazie,ze moga byc zrozumianei docenione w pełni przez obcokrajowców.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ysandra
Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław/ Warszawa
|
Wysłany: Nie 22:10, 04 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Bardzo ciekawie pan mówi, panie Jacku. To co pan pisze o "Dni któych nie znamy" to prawda, zgadzam się z tymi twierdzeniami, ale jak już wspominałam nosi ona dla mnie jakieś piętno przeboju. Nie mogę po prostu słuchać wciąż tych samych zachwytów. A już całkowicie śmieszne są dla mnie określenia, że to jest "prawdziwa poezja". To nie jest żadna poezja! To jest wspaniały tekst piosenki, ale jako wiersz to by mogło być niestrawne, a na pewno nie byłoby błyskotliwe. Więcej nawet - tego sobie nigdy nie podśpiewuję, to mogę tylko słuchać. Wtedy faktycznie robi wrażenie i to wielkie, ale do podśpiewywania nadają się raczej piosenki z wiodącą rolą tekstu - a tutaj bardziej niż tekst liczy się przesłanie, które on buduje (jedynie fragment "Jak rozpoznać ludzi..." faktycznie broni się sam, jest bardzo mądry). "Nawet można rzec,że jej przesłanie,choć bardzo chwytliwe jest na swój sposób fałszywe,bo przecież przeszłość to też jest coś co jest ważne.Niemniej sama myśl i wydźwięk tego utworu brzmi bardzo optymistycznie." Bardzo się z tym zgadzam, tą piosenkę nie zawsze można poczuć, bo często pojawiają się wątpliwości: "A przeszłość?" Ale czasami mogę to w pełni zrozumieć.
I jeszcze o "Dni których nie znamy" - późniejsza wersja tej piosenki jest faktycznie jedną z nielicznych, która nie do końca do mnie przemawia (zazwyczaj - bo czasami wystarczy mi SAM GŁOS). Wojciech Majewski pisał, że w nagraniu ze "Złotych przebojów" Grechuta śpiewa mocnym, pełnym głosem. Akurat przy tej piosence moim zdaniem nie ma żadnego porównania z oryginalną wersją z 1971. Tam śpiew po prostu zniewala. Swoją drogą wersja z '90 roku zyskuje bardzo, kiedy się widzi Marka podczas śpiewu (koncert "Złote przeboje"). Kiedy go widziałam, dużo bardziej mi się spodobał.
"Jest wiele piosenek z tzw nurtu poezji spiewanej ,ktore przez ludzi nie znajacych polskiego jezyka jest wlasciwie zupelnie niedoceniona.Jacek Kaczmarski to napewno tekściarz czy nawet poeta dużo większego kalibru niż Marek tylko,że w warstwie czysto muzycznej maja sie one nijak z dziełami Anawa i Marka." O, tak, tak. Czytałam kiedyś w Internecie kłótnię (o której już pisałam), gdzie zarzucano Grechucie, że pisze jakieś banalne, grafomańskie teksty i nijak nie może się równać z Jackiem (to było na stronie o Kaczmarskim). Zaprzeczyć się nie da (no ale teksty Jacka z kolei, pomimo że na pewno przenikliwe, świetne literacko i często przejmujące, nie mogą się równać z tekstami Nowaka, Leśmiana czy Słowackiego, bo odsetek śpiewania przez Kaczmarskiego innych poetów jest w sumie niewielki). Ale kiedy przeczytałam o rzekomo "spopiałych, prościutkich melodyjkach" Marka, porównywanych w dodatku ze "wspaniałymi rozbudowanymi aranżacjami" Kaczmarskiego, nie mogłam uwierzyć, co czytam. Przecież jak dałoby się jakiemuś faktycznie obcokrajowcowi do czynienia z twórczością tych dwóch piosenkarzy, myślę, że Kaczmarski bardzo szybko by ich znużył, a Marka mogliby słuchać z przyjemnością i zachwytem, nie rozumiejąc ani w ząb. Piosenki Anawy to rzeczywiście perły, z niezwykłymi rozwiązaniami kompozycyjnymi i aranżacyjnymi, do tego z ciekawym i nieprzewidywalnym do końca wokalem. "Droga...", pomimo pozornej monotonii muzycznej też może zafascynować, zwłaszcza że motywy w tych piosenkach są ciekawe, podobnie jak według mnie całkiem inny w każdym utworze głos. "Magia obłoków" muzycznie jest z kolei bardo zróżnicowana i interesująca, wokalnie zachwyca. "...lokomotywa", coś brawurowego i bardzo ciekawego, choć może niepokoić, jeśli się nie rozumie tekstu, bo jest tam jakiś witkacowski cień grozy. "Pieśni..." mają bardzo interesujące dla obcokrajowca brzmienie, choć teksty mogą przyprawić o zawrót głowy, niektóre słowa brzmią zapewne wręcz egzotycznie. "Śpiewające obrazy" mają nastrój zadumy, choć raczej pewnie przynudzają, jeśli nie rozumie się tekstu. "...chruśniak"... myślę, że traci dużą część uroku z nieznajomością treści, bo rozwiązania kompozytorskie zachwycają, jeśli się wie do czego są dostosowane. Reszta płyt (może z wyjątkiem np. "Głosu", "Wiosny...", "Niechaj mnie Zośka..." czy może niektórych piosenek z "Krajobrazu...") jest już raczej tylko dla nas. Nie zmienia to jednak faktu, że piosenki zaliczane częściowo do nurtu poezji śpiewanej, i to polskiej, mogą być doceniane w różnych częściach świata. To jest wielkie.
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Ysandra dnia Nie 16:37, 08 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
daeclan
Administrator
Dołączył: 04 Paź 2005
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Żary
|
Wysłany: Pon 15:30, 05 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Przedstawiam wyniki na ulubiony utwór Marka Grechuty - top 10
1. Dni, któych nie znamy (155)
2. Będziesz moją panią (77)
3. Korowód (60)
4. Ocalić od zapomnienia (45)
5. Świecie nasz (38 )
6. Niepewność (33)
7. Krajobraz z wilgąi ludzie (25)
8. Wesele (19)
9. Twoja postać (18 )
10.Godzina milowania (15)
Myślałem że walka o tą najlepszą rozegra się pomiędzy "Dni których" i "Ocalić od zapomnienia", tymczasem ta druga piosenka nie zmieściła się w pierwszej trójce ! Brakuje mi tutaj piosenek z póżniejszego okresu i takich hitów jak "Motorek" cz "Hop, szklankę piwa" odpowiednio 10 i 12 głosów. Wybranie w tym przypadku jednej piosenki było rzecza karkołomną, i o ile przy wyborze płyty można pokusić się o tą ulubioną, to przy piosence sztuka ta była wyjątkowo trudna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ysandra
Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław/ Warszawa
|
Wysłany: Pon 16:39, 05 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
O faktycznie, to już karkołomne zadanie. Z tych wypisanych "Świecie nasz" jest moim hymnem, więc wypadałoby wybrać tą piosenkę. Ale jest "OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA" i jest "Korowód"!; jest "Będziesz moją panią"; jest "Twoja postać", po prostu perła; jest "wesele" na przykład... No nie, niemożliwe . Ale ciekawe są te sondy ("Krajobraz z wilgą i ludzie" na przykład jak dla mnie zaskakująco wysoko).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
dzek
Dołączył: 25 Maj 2007
Posty: 372
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Jelenia Góra
|
Wysłany: Pon 18:50, 05 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Rzeczywiście zaskakujaca jest wysoka pozycja piosenki "Krajobraz z wilgą i ludzie".Dziwi natomiast brak piosenki "Nie dokazuj",która uchodzi za jeden z większych przebojów Marka.Gdybym ja miał wybrać swoją ukochaną piosenkę Marka to jednak byłaby to chyba "Ocalić od zapomnienia"i to/ w opozycji jakby do gustów Pani Eli i Ysandry/ w wersji z "Korowodu".Postaram się kiedyś bardziej dogłębnie uzasadnić swój wybór.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ysandra
Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław/ Warszawa
|
Wysłany: Nie 17:01, 11 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Moja lista Top 20 wymaga pewnych poprawek i za jakiś czas, dla własnej satysfakcji, umieszczę poprawiną wersję, ale na razie postaram się wytłumaczyć, dlaczego to "Ocalić od zapomnienia" '90 stawiam dużo wyżej niż oryginalną wersję.
Jak pisał w swojej książce W.M. o tej właśnie wersji utworu: "Akompaniament (...) jest bardiej przestrzenny i pozbawiony natrętności partii gitarowej (...). Zmienia sie także wymowa tekstu - temat przemijania zyskuje inne zabarwienie w ustach dwudziestoatka, a inne, gdy śpiewa o nim człowiek czterdziestopięcioletni, tutaj interpretacja jest bardziej uduchowiona i emocjonalna. Z głosu Grechuty emanuj dojrzałość i wiedza zdobywana przez lata." Pierwotna wersja, muszę przyznać, nigdy jakoś o końca o mnie nie przemawiała, a w tej faktycznie słychać dojrzałość, mądrość, swoistą pewność i może - stoicyzm, choć melancholijny. Wokaliza, która się panu, panie Jacku, nie bardzo podoba, jest według mnie cudowna, głos Marka jest aksamitny, głęboki, pełny, jets po prstu piękny - na zdjęciu "przewodnim" forum Marek śpiewa chyba włąśnie ten utwór, a zdjęcie też jest jednym z moich ukochanych.
No i nie bez znaczenia jest tu sentyment - ostatnio sluchałam utworu serce ze "Złotych przebojów" - i nagle poczułam taką lekkość, oderwanie, szczęście - tej kasety słuchałam często w dzieciństwie (wiem że dziwnie to brzmi, bo dalej mam dzieciństwo, ale było jeszcze to dzieciństwo bez głębszego zastanawiania się nad światem, z inną może skalą piękna, to, do którego najchętniej się wraca, kiedy nie żyło się jeszcze pełnie, ale też było lżej, weselej). I te dźwięki, które bez mojej żświadomości zapadły mi głęboko w pamięć, jakoś tak nagle wyzwoliły tamten nastrój. A "Ocalić od zapomnienia" też pochodzi z tej kasety. I w dodaku ten utwór ma dla mni znaczenie najbardziej szczególne - on pierwszy mnie całkowicie i bezwzględnie urzekł. Po prostu - kiedy pierwszy raz wsłuchałam się w kasetę - doznałam olśnienia. Mogę powiedzieć, że ta piosenka, w tej werji, była jedną z pośrednich przyczyn mojego narastającego zainteresowania Markiem i moją pierwszą ukochaną Markową piosenką.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
dzek
Dołączył: 25 Maj 2007
Posty: 372
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Jelenia Góra
|
Wysłany: Nie 18:56, 11 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Zdaję sobie sprawę,że nasza ocena tzw sztuki jest skrajnie subiektywna.Dla mnie "Ocalić od zapomnienia"z płyty "Korowód"jest dlatego niezwykłe,że całą płytę po prostu uwielbiam.Pisałem już w któryms z postów,ze usłyszałem ja po raz pierwszy w 1981 roku.Miałem wtedy 20 lat i od tamtego czasu ta płyta towarzyszy mi stale.Jest nie tylko moją ukochaną płytą Marka,ale w ogóle chyba ulubioną płytą świata.Nie mam i chyba już nie mogę mieć do niej "obiektywnego"stosunku.Dla mnie każdy dzwiek jaki jest na tej płycie jest prawie doskonały.Lubię każdy utwór na tej płycie.Np "Nowy radosny dzień"jest dziełem tak awnagardowym,ze nie byloby chyba dysonansem jeśliby np był wykonywany na Warszawskiej Jesieni.Jednocześnie ten utwór,mimo swej "awangardowości" jest tak skondensowany w formie,ze słucha sie go z zapartym tchem.To samo dotyczy zresztą pozostałych utworów.Dla mnie to sa po prostu dzieła sztuki.Co do "Ocalić od zapomnienia"to mam pewna uwagę.Otóż ten utwór w tej wersji z "Korowodu"jest krótki,chciałoby się powiedzieć,że zdecydowanie za krótki.Po wysłuchaniu jego pozostaje uczucie,przynajmniej dla mnie,niedosytu.Marek zaśpiewał tę piosenkę lekko,ma sie nawet wrażenie jakby od niechcenia.Na płycie "Złote przeboje"dla podkreślenia wagi tego utworu wprowadza wokalizę,ktora nadaje temu utworowi pewnej powagi i "podnioslości".Nie wiem czy to był zabieg konieczny.Poza tym ,jak słusznie zauważył W.Majewskii od konca lat 80-tych Marek śpiewa swoje piosenki z pozycji troche mistrza.Nie jest też tajemnicą,ze od lat 90-tych Marek traci stopniowo swoje wokalne umiejętności.Wielu ludzi zarzucało mu zawsze,nawet w latach świetności/zupelnie niesłusznie/sklonność do melorecytacji.Widziałemw telewizji trochę jego wystepów o w latach 90-tych i rzeczywiscie można było odnieść wrażenie,że Marek nie śpiewa juz tak lekko jak za czasów swojej swietnosci.K.Janda opowiadała kiedyś jak ze łzami w oczach słuchała jego koncertu z lat 90-tych.Marek nie był juz wtedy w formie.Np utwór "Kantata"a zwłaszcza słowa "wszystkie chwile uderzą na nas do serca'Marek właściwie na płycie 'Złote przeboje"mówi,zaś na "Korowodzie" te same słowa po prostu porywająco śpiewa.Równiez w piosence "Dni,ktorych nie znamy"zabrakło mu tej lekkości,jaką miał na "Korowodzie."Korowód to zresztą była płyta na swój sposób awnagardowa.Jak się słucha tej płyty w całości to odbiór poszczególnych utworów nie jest tak prosty.Np wspomniany przeze mnie utwór "Nowy radosny dzień"rzuca jakby inne swiatło na piosenke "Ocalic od zapomnienia".I jeszcze raz podkreślę.Ta piosenka w wersji oryginalnej pozostawia uczucie niedosytu.Tam Marek nic nie podkreśla.Po prostu wspaniale,porywajaco śpiewa i kiedy ten utówr mija ma się własnie uczucie "czemu tak krótko?"To samo wrażenie odnieść można w stosunku do jego innych piosenek,zwłaszcza tych wczesnych.Onie nie są przekombinowane,są skondensowane w swojej formie,nie usiłują być czymś więcej niż "zwyczajną" piosenką, a jednocześnie w pewnym sensie są niezwyczajne.I jeszcze jedna sprawa.Z plytą"Korowód"mam bardzo wiele różnych osobistych wspomnien.Kiedy kupowałem tę płytę na Jarmarku Dominikańskim byłem wowczas w podróży z moim kolegą,który kilka tygodni po naszym powrocie popełnił samobójstwo.Pamietam,że płyte "Korowód"odbierałem wtedy,jakiś czas po jego śmierci, od jego brata.Moja żona grała również tę piosenke na swoim starym pianinie w rodzinnym domu i kiedy umierała jej mama,ponoć prosiła moją żonę ,aby zagrała ją dla niej.Tę piosenkę słucha rownież moja upośledzona umysłowo córka.Pisze o tym nie dlatego,aby tu wzbudzić tym wyznaniem jakąś sensację,ale aby podkreslić,ze Marka słuchają rownież ludzie upośledzeni umysłowo.P.S.Po śmierci Marka piosenka "Ocalić od zapomnienia"nabrała dodatkowego znaczenia.Dla nas-fanów są zawołaniem,prośbą,modlitwą,aby on i jego piosenki zostały "ocalone od zapomnienia".
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ysandra
Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław/ Warszawa
|
Wysłany: Nie 20:08, 11 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Oczywiście że to wszystko to są odczucia subiektywne i ani ja pana nie przekonam, ani pana nie przekona mnie. Ale dyskusje pozwalają przyjąć nieco inny punkt widzenia. (Oczywiście osobiste wspomnienia dotyczące płyty/piosenki mają niebagatelny wpływ na jej indywidualny odbiór). Zasadniczo się z tym wszystkim zgadzam, ale nie podzielam do końca pana podejścia do niektórych spraw, co jest normalne, naturalne i ciekawe. "Poza tym ,jak słusznie zauważył W.Majewski od końca lat 80-tych Marek śpiewa swoje piosenki z pozycji troche mistrza". Trafnie ujęte. Z tym że mi to nie przeszkadza, choć wiem, że na innych może przez tą swoją "wyniosłość" sprawiać wrażenie "buraka" (tak, naprawdę, gdzieś przeczytałam takie określenie w odniesieniu do jednej z piosenek z "...przebojów"). Faktem jest też, że od płyty "Wiosna, ach to ty" włącznie jego twórczość jest zdecydowanie mniej ciekawa artystycznie, ale dla mnie to śpiewa mój Mistrz i to we wcale dobry obiektywnie sposób.
"Ocalić od zapomnienia" z "Korowodu" również odbieram jako zdecydowanie... za krótkie. Tak jakby się urywało. Może to pozwalać na nową interpretację piosenki, ale moim zdaniem bardzo ona traci (podobnie jak te późniejsze z kolei "Dni których nie znamy", akurat dużo słabsze wokalnie i w pewnym sensie znaczeniowo - bo o ile "ocalanie od zapomnienia" brzmi lepiej w ustach 45-latka, o tyle wiara w to, że "ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy" bardziej pasuje do młodego "chłopaka"). Ta piosenka pozostawia właśnie to pewne uczucie niedosytu, które przy całym moim uwielbieniu do niej, czyni ją może nawet jedną ze słabszych na tej genialnej płycie (może pewnym kompromisem będzie wersja z "Magii obłoków", gdzie słyszymy wspaniałą, pełną pasji melorecytację i świetne partie fortepianu - "samotnego" zresztą).
Dalej pan jeszcze pisze "Np utwór "Kantata"a zwłaszcza słowa "wszystkie chwile uderzą na nas do serca" Marek właściwie na płycie 'Złote przeboje"mówi,zaś na "Korowodzie" te same słowa po prostu porywająco śpiewa". O nie, tu się nie zgodzę. Wg mnie te dwie "Kantaty" to całkiem różne utwory, z tym że obstaję... przy drugim. Te ostatnie słowa są według mnie właśnie świetnie zaśpiewane, zawsze jakby wyzwalały we mnie jakąś energię, mnóstwo emocji, które mnie "rozrywają". Wersja '71 to dla mnie uroczo zaśpiewany, arcyciekawy utwór, a wersja ze "Złotych przebojów" - mistrzostwo. Jeden z tych utworów, który się nie zestrzał, a dojrzał. W ogóle większość utworów Marka z czasem zyskiwała różne ciekawe aranżacje, choć nie wszystkim (nielicznym) to wyszło na zdrowie. "Nie jest też tajemnicą,ze od lat 90-tych Marek traci stopniowo swoje wokalne umiejętności". Marek nie miał podobno szczególnie "piosenkarskiego" głosu (mówię "podobno", bo się na tym nie znam), dla mnie jego siła polegała bardziej na głosie w czystym tego słowa znaczeniu, a jego głos jest dla mnie absolutnie fenomenalny, przepiękny, wzruszający, genialny i podpisuję się obiema rękami pod wypowiedzią pana Wojtka Majewskiego: "W pełni doceniając jego walory jako poety /choć dla mnie był on bardziej filozofem.../ i kompozytora /!!/, muszę przyznać, że najbardziej fascynuje mnie jego nieustannie zmieniająca się i rozwijająca przez cała lata wokalistyka", i ten głos z roku '90 to dal mnie kolejny etap rozwoju, jeszcze nie może tak przykry jak np. w "Niezwykłych miejscach", gdzie już o głosie, że jest "dobry" powiedzieć raczej nie można (choć dla mnie jest).
PS. Ja tak odwołuję się co chwila do pana wypowiedzi, i mam nadzieję że to nie jest denerwujące, ale taka dyskusja musi opierać się na szczegółach. Pozdrawiam serdecznie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
dzek
Dołączył: 25 Maj 2007
Posty: 372
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Jelenia Góra
|
Wysłany: Nie 20:33, 11 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Napisałem o "Ocalić od zapomnienia",że jest zbyt krótkie i to jest w moim mniemaniu wielki komplement.Ta piosenka nie nuży,nie ma jej "za dużo".Ona jak wspaniałe i niepowtarzalne zjawisko pojawia się i delikatnie,bez cienia patosu ,wokalizą Marka umyka/prawie tak jak "Niebieski Młyn"/.I to jest właśnie wspaniałe.Piosenka ma nas zachęcać,abyśmy jej chcieli słuchać zawsze.Mamy jej pragnąć i chcieć słuchać zawsze.Anna Maria Jopek bardzo trafnie "opisała"kiedyś twórczość Marka na płycie "Serce".Wielu ludzi śpiewających tzw poezję śpiewaną popada w egzaltację,patos.Oni już wychodząc na scenę chcę nam coś "ważnego"przekazać.To niepotrzebne.Piosenka powinna się obronić sama.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ysandra
Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław/ Warszawa
|
Wysłany: Nie 22:47, 11 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Wyczerpałam już wszystkie logiczne argumenty. Pozostało już tylko to ciepło w sercu, to drganie powiek i ściskanie w gardle którego nie sposób wytłumaczyć, nie sposób nawet opisać. To uczucie zapadania się, albo unoszenia, albo "zatonięcia" w dźwiękach, w słowach, to pojmowanie słów w ich prawdziwym znaczeniu, i tego, co między wierszami, ta chwilowa pewność, że "ach, ach, jak ja go dobrze rozumiem", to opadające mnie po długiej (tj. kilkudniowej) przerwie w słuchaniu uczucie, że tak, to jest to, teraz wszystko jest pełniejsze i zrozumialsze. Wzruszenie, który czyni piosenkę wspaniałą, choć może i jest koszmarna (nie no, koszmarna być nie może, ale - nie najlepsza). Te słowa, które układają mi nagle w głowie nowy opis płyty albo piosenki, przy jednoczesnej świadomości, że będą jedynie zasygnalizowaniem tego co się we mnie przy tej płycie/piosence dzieje. Ta "rozpacz" - "nie no, przecież to wszystko co już o tym powiedziałam blednie" "nie no, to jest zbyt piękne, to jest po prostu okropnie, okropnie pięknie, dlaczego Marek jest taki genialny?!". Te chwile, kiedy czuję go tak blisko i kiedy wszystko, wszystko mu "wybaczam". Zachwyt nad "Dziesięciu ważnymi słowami", którego nie da się racjonalnie uzasadnić. Chwile, kiedy "mówi do mnie"... Chwile tajemnej więzi, chwile wpatrywania się w jego mądre, dobre, surowo patrzące oczy... U Jacka K. zachwyt ogarnia mnie zazwyczaj w tych samych momentach. Te same momenty mnie wzruszają, te same piosenki lubię, te same rzeczy mnie irytują (oczywiście uwzględniając zachodzące, systematyczne zmiany). U Marka - nie. Piosenka, która jest super cudownie genialna - może na mnie zadziałać słabo, ale nagle pojmę i wreszcie zobaczę piękno innej. Jak muzycy grający w zespole WIEM mówili o koncertach "Nigdy nie wiedzieliśmy, co może się zdarzyć" - tak ja nie wiem, co mnie spotka w danej podróży w któryś z Markowych światów. Nie jest nawet pewne, ze będzie to podróż udana - może ktoś mi przeszkodzi, może zepsuje ją gonitwa zestresowanych myśli, może coś "nie zaskoczy" - trudno, zdarza się. Ale i bywa tak pięknie, że przekracza moje najśmielsze oczekiwania. Bo to jest istota szczęścia - żeby nie było tak pięknie, jak sobie tylko mogłam wyobrazić - ale tak, jak nigdy bym nie pomyślała, że może być.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ysandra
Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 510
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław/ Warszawa
|
Wysłany: Pią 23:35, 16 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Hm... Myślałam tak sobie dzisiaj, ze Marek był wielki z jednego chociażby jeszcze względu. Miał, musiał mieć, świadomość, że to, co tworzy, jest dobre. I wielokrotnie otrzymywał potwierdzenie, jak ważne i nietuzinkowe. I myślę, że ja bym sobie z tym nie poradziła. Marek miał tę wrodzoną, wspaniałą, i godną nawet pozazdroszczenia skromność. Mógł spojrzeć na to z dystansem i pewną autoironią. Nie szukał poklasku, od wielkich, wypełnionych po sukcesach Anawy i własnych sal koncertowych, uciekł w latach 1972-75 do kameralnych salek, od perfekcyjnego, sukcesywnego stylu tego zespołu przeszedł na inne, znowu jeszcze nieprzetarte szalki. Ale popularność rosła. Odwaga i nawet brawura jego działań przysporzyła mu ogromnej sławy i uwielbienia. Nie ulega wątpliwości, ze chciał, żeby jego muzyka żyła w domach i sercach ludzi, odnosił "na tym polu" niewątpliwe sukcesy, ale to zapewne stawało się coraz trudniejsze. Iluż to ludzi już nie poradziło sobie z olbrzymią popularnością! I zmierzam właśnie do tego, co chcę powiedzieć - myślę, że ta podniosłość, czy może i wyniosłość, ten patos i to, w jakim kierunku później zmierzała jego twórczość - było swoistą obroną. Obroną przed tą ogromną w pewnym momencie sławą. Przed tym uwielbieniem i "geniuszowaniem" go. Każda taka popularność ma dwie strony. a on chciał tworzyć dalej, chciał tworzyć coś nowego, a nie nurzać sie w glorii chwały. Wypracował sobie swój własny system odcinania się od tego szumu, przechodzenia nad nim do porządku dziennego, w pewnym sensie nie zauważania go. I to dobrze. Bo potem pojawiły się problemy. Popularność oczywiście trochę zmalała, ale nasiliły się problemy zdrowotne - i wylęgły się plotki. Z różnych stron pojawiały sie różne złe głosy, czasami nieprawdziwe, oszczercze. Od tego też musiał się odciąć. Był już ponadto. Musiał, żeby nie zwariować. Wyniosły? Cóż, być może. Ale z tych swoich wyżyn potrafił dalej dostrzegać wszystko to, co ważne. Był z pewnością trochę tym wszystkim znużony. Pisał i mówił: podoba się wam albo nie. Nic na to nie poradzę. Na scenie odgradzał się. Jak pisze Wojtek Majewski: "Robił wrażenie kogoś, kto całkowicie panuje na scenie, roztaczał wokół siebie aurę charyzmy. Wszystko, co mówił, miało jedynie charakter informacyjny, nie kokietował widowni, nie opowiadał dowcipów, lecz pozwalał nam uczestniczyć w odprawianym przez siebie obrzędzie. Nie gestykulował, stał niemal nieruchomy, wyprostowany, pełen siły wzbudzającej aplauz publiczności." I jak się dowiadujemy, "nie mylił się". I dalej: "Dawniej emocjonował się wszystkimi sprawami codziennymi, ale wtedy posiadał nieporównanie więcej dystansu do otoczenia. (...) w sposobie bycia miał dużo niedzisiejszej egzaltacji i wyniosłości, na co dzień przestrzegał tzw. etykiety. Budził respekt i tworzył pewien dystans oddzielający go od innych (...). Jednocześnie ta powściągliwość i apodyktyczność okazywały się pozorne, ponieważ Grechuta w rzeczywistości emanował ciepłem (...). Mimo wielu lat pracy scenicznej i ciężkich doświadczeń, jakie przyniósł mu los, zachował w sobie wiele z dziecka, obca mu była jakakolwiek forma cynizmu. W jego zachowaniu było zawsze coś zabawnego i wzruszającego zarazem." Dowiadujemy się też, ze starannie wybierał grono znajomych - nie każdy miał dostęp do tego jego świata. Ale zarazem był otwarty na ludzi.
Oczywiście to wszystko są moje odczucia i wiem, że mogę coś źle odbierać, bo przecież jak go znam? Ale wydaje mi się, że ta podniosłość to był to sposób radzenia sobie z otoczeniem i z sobą samym. Inaczej Marek chyba by po prostu nie potrafił. I już choćby przez to jest mi tak bliskie i tak do mnie przemawia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|